- N E W S Y -  


 2006

  Życzenia świąteczno-noworoczne od Kate Bush, napisane w oryginalnym, angielskim języku... na oficjalnej stronie...
  Nazwiska muzyków, grających w poszczególnych piosenkach, na albumie 'Aerial'... Szczegóły znajdują się na Oficjalnej Stronie Kate Bush...
  Kate Bush w pierwszej dziesiątce 'żyjących ikon', na pozycji siódmej - zestawienia dokonanego przez brytyjski program telewizyjny 'The Culture Show'... [informacja z 02.12.2006]
Witam Wszystkich

To był bardzo spokojny rok i miło z Waszej strony, że byliście na bieżąco ze wszelkimi informacjami. Wszyscy jesteśmy zdrowi i szczęśliwi.

Wiem, że wiele osób prosiło o szczegółową listę muzyków grających w poszczególnych utworach na albumie 'Aerial' - możecie teraz tę listę odnaleźć w sekcji 'Muzycy'.

Jestem zszokowana, ale i zaszczycona faktem, że zostałam wybrana do pierwszej dziesiątki 'żyjących ikon' programu "The Culture Show". Dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos, to dla mnie wielkie wyróżnienie.

Z niecierpliwością wyczekujemy Świąt Bożego Narodzenia, mam nadzieję, że będziecie mieć cudowne Święta... życzę Wam również udanego Nadchodzącego Roku.

With love, Kate


(6 grudnia, 2006)

 
 
 
Kilka lat temu, Brytyjczycy w ogólnokrajowym głosowaniu telefonicznym wybierali największą nieżyjącą ikonę Wielkiej Brytanii. W tym roku powtórzyli tę zabawę, ale tym razem głosowanie to dotyczy żyjących osób... Od kilku miesięcy, spośród 500 kandydatów, wybierano 10 żyjących ikon Wielkiej Brytanii. Sportowcy, muzycy, aktorzy, politycy itp.
Niedawno, główny organizator plebiscytu, czyli stacja telewizyjna BBC2 (program The Culture Show) oficjalnie ogłosiła pierwszą 10...
Okazało się, że w tej dziesiątce znajduje się Kate Bush!!! a także: David Attenborough, Alan Bennett, David Bowie, Michael Caine, Stephen Fry, Paul McCartney, Morrissey, Kate Moss i Vivienne Westwood...
Kolejnym etapem głosowania jest wybranie z dziesiątki pierwszej trójki, a na samym końcu z tej trójki wyłoniony zostanie zwycięzca...
Ogłoszenie pierwszej zwycięskiej trójki nastąpi w sobotę, 2 grudnia, a osoby zamieszkujące Anglię, mogą głosować na Kate Bush do północy, 27 listopada wysyłając SMS o treści ICON BUSH na numer 83199 lub dzwoniąc na numer 09015 22 33 44...
Ponadto, stacja BBC postanowiła każdemu kandydatowi poświęcić przynajmniej jeden odcinek programu The Culture Show...

Podziękowania dla Justyny Słubik

(25 listopada, 2006)

 

 

Kobiecy miesięcznik Elle (wydanie francuskie) świętuje w tym roku swoje 60-cio lecie i z tej okazji, w listopadzie 2006 roku ukazała się we Francji płyta CD - kompilacja nagrań różnych śpiewających kobiet, nazwana 'Elle Rebelle', pośród których można znaleźć ngranie Kate Bush "This Woman's Work" z 1989 roku... [Album 'The Sensual World']

Oto pełna tracklista płyty (digipack), którą można nabyć za pośrednictwem sklepu internetowego we Francji Fnac.com:

1.Patti Smith - Distant Fingers; 2.Nouvelle vague feat. Camille - Guns Of Brixton; 3.Rita Mitsouko - La Sorciere Et l'Inquisiteur; 4.Sinead O'Connor - Success Has Made A Failure Of Our Home; 5.Dolly Parton - In The Ghetto; 6.Nina Simone - Four Women; 7.Nancy Sinatra - Momma's Boy; 8.Blondie - Sunday Girl (French Version); 9.Françoise Hardy - Ces Petits Riens; 10.Milla Jovovich - Don't Fade Away; 11.Vanessa Carlton - Paint It Black; 12.Lila Downs - Dignificada; 13.Cirkus feat. Neneh Cherry - Your Such An...; 14.The Pretenders - I Go To Sleep; 15.Daphne - L'insoumise; 16.Kate Bush - This Woman's Work; 17.Cat Power - The Moon; 18.Cocorosie - Noah's Ark; 19.Brigitte Fontaine - Dévaste-Moi; 20.Nina Hagen - My Way

(24 listopada, 2006)

 

Nagranie "Wow" Kate Bush z 1978 roku (wydane na albumie "Lionheart"), doczekało się dwóch fantastycznie zremiksowanych wersji tej piosenki przez brytyjskich DJ-ów, określających się nazwą TWM. Utwór nazwany "Unbelievable", został "odświerzony" (zachowując przy tym oryginalny vocal Kate) i wzbogacony o charakterystyczne sample, nabierając przy tym nowoczesnego brzmienia. W związku z tym, został także wydany w ubiegłym roku na gwiazdkę Bożego Narodzenia, na dwunastocalowym, winylowym bootlegu, na potrzeby brytyjskich DJ-ów i Karnawału 2006...

Podobnie stało się z nagraniem "Rubberband Girl" (wydanym w 1993 roku na płycie "The Red Shoes"), który zremiksował na nowo w tym roku Lexicon Avenue oraz piosenką "King Of The Mountain" (jak dotychczas jedynym wydanym singlem z ostatniego albumu Kate "Aerial" w 2005 roku) - tym remiksem zajął się na nowo niejaki Radio Slave (przypomnijmy, że w ubiegłym roku remiksów tego nagrania dokonał także Grand Canyon...)

Szczegóły dotyczące tych trzech płyt, które można kupić za pośrednictwem polskiego internetowego sklepu
Fan.Pl, możecie znaleźć klikając [TUTAJ].

Fragmenty remiksów wspomnianych nagrań, prezentowane są poniżej:

Unbelievable (Club Mix) [TWM vs Kate Bush] [mp3, 1:40, 64kbps/22kHz, stereo, 788kb]
Unbelievable (
Full Vocal Mix) [TWM vs Kate Bush] [mp3, 1:41, 64kbps/22kHz, stereo, 794kb]
Rubberband Girl (
Lexicon Goes 90's Mix) [mp3, 1:30, 64kbps/22kHz, stereo, 708kb]
King Of The Mountain (
Radiosaleve Remix) [mp3, 0:59, 24kbps/16kHz, mono, 175kb]

(11 listopada, 2006)

  Mylene Farmer

W ostatnich dniach, fani Mylene Farmer [francuskiej gwiazdy muzyki pop, nagrywającej od ponad 20 lat, znanej między innymi z przebojów takich jak: "Libertine", "Sans Contrefacon", "Je t'aime melancolie", "Desenchantee", "California", czy duetów "Les Mots" z Seal'em i wydanym w ostatnich tygodniach "Sleeping Away (Crier La Vie), który znalazł się na albumie z największymi hitami Moby'iego], mocno rozpisują się na swoich forach, na temat kolejnej płyty tej francuskiej ikony muzyki pop.
Plotki mówią, iż Mylene Farmer planuje wydać płytę, na której znajdą się duety. Mówi się, że do grona wykonawców, których zaprosiła do współpracy należą: Madonna, David Bowie, Thom Yorke, Sting, Brian Molko i Kate Bush...
Zanim to jednak nastąpi, gdyż premiera albumu przewidziana jest na rok 2007, na rynek trafi podwójny album koncertowy "Avant que l'ombre a bercy" wraz z podwójnym DVD z zapisem z tego koncertu, a także czwarta część wideoklipów "Music Videos IV"...

Źródło: Newsletter / mylene.net
(16 października, 2006)

  Ekskluzywny wywiad z Kate Bush dla magazynu 'Q'... Podziękowania dla Justyny Słubik...

 

Z krótkiego, "urodzinowego" wywiadu z Kate Bush, opublikowanego w magazynie Q, możemy się dowiedzieć między innymi, że bardzo dużą sympatią darzy ona lidera Sex Pistols Johna Lydona: "Nie widujemy się teraz zbyt często, ale znamy się już właściwe od lat 80. Wpadał czasami i wychodziliśmy gdzieś wspólnie z Norą (żona Johna) na kolację. Przez pewien czas dosyć dobrze się kumplowaliśmy. Myślę, że wcale się aż tak bardzo od siebie nie różnimy."
Za najwspanialszy moment ostatnich 20 lat uważa narodziny synka Bertiego, za najgorszy śmierć matki:
"To było dla mnie jak koniec świata". Wśród ulubionych artystów minionych dwóch dekad wymienia Antonego Hegharty'ego z Antony & the Johnson oraz (co chyba oczywiste) Rolfa Harrisa. Jej największym narkotykiem jest kofeina "Dziennie potrafię wypić ze dwadzieścia filiżanek herbaty" . Przyznała, że w życiu codziennym sława aż tak bardzo jej nie doskwiera. Jest wprawdzie zaczepiana czasami przez obcych ludzi, ale zdarza się to bardzo rzadko: "Raczej uśmiechają się teraz z daleka. Zawsze rozpoznają cię w najmniej oczywistych sytuacjach. Tak jak wtedy, kiedy wychodzę z domu opatulona i widać właściwe tylko mój nos. Najwyraźniej muszę mieć bardzo charakterystyczny nos." Po wydaniu płyty Aerial głównie odpoczywała. Nie rozpoczęła jeszcze intensywnej pracy nad nową płytą, ale ma już kilka pomysłów i zapewniła, że nie powtórzy się kolejna 12 letnia przerwa między albumami: "Jestem pewna, że stać mnie na nagranie kolejnej płyty w ciągu 6 tygodni."

Pełne tłumaczenie wywiadu oraz skany znajdziecie klikając [TUTAJ].
Specjalne podziękowania dla Justyny Słubik.

(30 września, 2006)

  20 okładek na 20-lecie brytyjskiego magazynu Q

  The Best Q Covers Ever

Brytyjski magazyn muzyczny "Q" świętuje w tym roku swoją 20 rocznicę istnienia. Z tej okazji, listopadowe, specjalne wydanie, dostępne w sklepach już 30 września 2006 roku, ukaże się w 20 różnych (!!!) wersjach okładek, a na każdej z nich, znajdzie się inna ikona muzyki ostatnich lat - także Kate Bush.
Każda ze sław wzięła wcześniej udział w specjalnej sesji zdjęciowej oraz udzieliła magazynowi ekskluzywnego wywiadu, na temat minionych 20 lat.
Na okładkach specjalnego wydania "The 20th Anniversary Special Of Q" znajdą się:
01. U2
02. Madonna
03. Noel Gallagher
04. Paul McCartney
05. Kate Bush
06. David Bowie
07. Michael Stipe
08. Keith Richards
09. Jimmy Page
10. Richard Ashcroft
11. Dave Grohl
12. Dido
13. Ian Brown
14. Britney Spears
15. Pete Townshend
16. Paul Weller
17. Johnny Borrell
18. Beyonce
19. Damon Albarn
20. David Gilmour

Źródło: intellagencia.com, 21.09.2006

Oprócz tego, klikając
[TUTAJ], można wysłać znajomym e-kartkę (m.in. Kate Bush)
z najlepszą z wydanych do tej pory okładką magazynu Q.

(29 września, 2006)

  David Gilmour, Konferencja prasowa (fot. Maja Gaś)

  David Gilmour na koncercie w Gdańsku (fot. Maja Gaś)

26 sierpnia w Gdańsku, odbył się koncert Davida Gilmoura, wokalisty i gitarzysty legendarnej grupy Pink Floyd, który uświetnił 26. rocznicę wydarzeń Sierpnia'80. Kilka godzin przed koncertem, trwającym nieco ponad trzy godziny, David zgodził się spotkać z kilkoma dziennikarzami i odpowiedzieć na kilkanaście pytań. Padło również to pytanie, na które czekaliśmy, dotyczące Kate:

To pan odkrył talent Kate Bush. Często się widujecie?

- Niezbyt często. Jest niezwykle utalentowana i sama doskonale sobie radzi. Ludziom wydaje się, że bardzo jej zawsze pomagałem, ale proszę mi wierzyć, że wcale tej pomocy nie potrzebowała. Nigdy nie prosiła mnie o rady, a ja sam z siebie nie śmiałbym jej ich udzielać. Zawsze sprawiała wrażenie niewinnej, nieco zagubionej dziewczyny, ale tak naprawdę nigdy taka nie była. Jest niezwykle błyskotliwa, pewna swego, wie czego chce i doskonale wie, jak to osiągnąć. To twarda sztuka.

David Gilmour: Solidarność zmieniła świat
Źródło: Onet.pl / Wywiady i artykuły / Łukasz Wawro / 28.08.2006

(30 sierpnia, 2006)

  The Independent

  Posiadłość Kate Bush w Devon, Wielka Brytania

Jak podaje dziennik The Independent, Kate Bush wraz z innymi sławnymi właścicielami nadmorskich posiadłości, może mieć problem z zachowaniem prywatnego charakteru swojej plaży.

Brytyjski rząd chce wprowadzić nakaz udostępnienia prywatnych plaż turystom. To oznacza, że 17 akrowa posiadłość artystki w Devon będzie również miejscem wypoczynku dla innych osób...
Prawnicy gwiazd, już w tej chwili zapowiadają ostrą walkę z rządem... Philip Eddell, pośrednik w handlu ziemią, twierdzi:
"Jeżeli nazywasz się Kate Bush i kupiłeś właśnie piękną posiadłość i nagle nie jest ona posiadłością prywatną, to cała jej wartość tak naprawdę znika. Jedna osoba ceni sobie prywatność, inna nie, ale pierwotnie bardzo ważną cechą przy zakupie tego domu, był właśnie jego prywatny charakter".

Kate Bush kupiła posiadłość w Devon w 2004 roku za 2,5 mln funtów.

Cały artykuł znajduje się na stronie The Independent. 

(16 sierpnia, 2006)


  OUTKAST

Członkowie hip hopowego duetu Outkast od dawna przyznawali się do swojej wielkiej fascynacji twórczością Kate Bush. 

W wywiadzie dla magazynu The Times - Antwan Patton (Big Boi) przyznał, że otrzymał mail od Kate, w którym ta wyraziła chęć współpracy: Chcę, aby wyprodukowała dwa albo trzy utwory, które znajdą się na mojej solowej płycie. Napisała dokładnie tak - "Jak tylko przyjedziesz do Anglii, możesz zatrzymać się u mnie na nocleg i możemy razem to zrobić".

Pod koniec sierpnia ukaże się soundtrack do filmu z udziałem członków zespołu Outkast. W musicalu "Idlewild", poza Big Boiem oraz Andre 3000 występują również Macy Gray i Patti LaBelle.

Wywiad z Outkast znajduje się na stronie Times Online.

(14 sierpnia, 2006)


 

Płyta Kate Bush "Hounds Of Love" z 1985 roku, znalazła się na 4 miejscu najlepszych albumów lat 80.
Lista została stworzona przez angielski magazyn "Q" i opublikowana w numerze sierpniowym.

Pełna lista 20 najlepszych płyt lat 80 przedstawia się następująco:
1. "The Joshua Tree" - U2; 2. "Thriller" - Michael Jackson; 3. "The Queen Is Dead" - The Smiths; 4. "Hounds Of Love" - Kate Bush; 5. "The Stone Roses" - The Stone Roses; 6. "Murmur" - R.E.M.; 7. "It Takes A Nation Of Millions To Hold Us Back" - Public Enemy; 8. "Closer" - Joy Division; 9. "Back In Black" - AC/DC; 10. "Appetite For Destruction" - Guns N' Roses; 11. "Doolittle" - Pixies; 12. "Sign 'O' The Times" - Prince; 13. "Nebraska" - Bruce Springsteen; 14. "Like A Prayer" - Madonna; 15. "Sound Affects" - The Jam; 16. "Licensed To Ill" - Beastie Boys; 17. "Disintegration" - The Cure; 18. "Bummed" - Happy Mondays; 19. "Dare" - Human League; 20. "Three Feet High And Rising" - De La Soul.

(1 sierpnia, 2006)

 

W niedzielę, 30 lipca 2006 roku, nasza najukochańsza gwiazda spośród innych gwiazdeczek przemysłu muzycznego - Kate Bush (bo jak Jej tak nie nazwać?...) - obchodzi swoje kolejne urodziny i tym samym kończy 48 lat...

W tym szczególnym dla Ciebie dniu, chciałbym w imieniu swoim oraz wszystkich Twoich Polskich fanów, życzyć Ci tradycyjnie wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia i zdrowia, miłości i szczęścia osobistego, wszelkiej pomyślności a także spełnienia wszystkich założonych planów oraz kolejnych po albumie "Aerial" sukcesów artystycznych...
Kochamy Cię Kate i czekamy na Twoje nowe produkcje...


Tomek

(29 lipca, 2006)

 

 

Na początku czerwca 2006r., ukazało się coroczne podsumowanie dotyczące sprzedaży płyt wykonawców, którzy nagrywają lub w jakikolwiek współpracują z wytwórnią EMI. Opublikowany raport za rok 2005, obejmuje również 3 miesiące tego roku (podsumowanie zostało zamkinięte dokładnie 31 marca 2006r.).
Kate Bush znalazła się wśród 15-stu najlepiej sprzedających się artystów ze stajni EMI. Po raz pierwszy także, podano oficjalne liczby sprzedaży albumu "Aerial" - 1.1 miliona sprzedanych egzemplarzy w ciągu zaledwie 5 miesięcy od dnia premiery...

Oto pierwsza 15-tka: 1. COLDPLAY "X&Y" - 9,9m; 2. ROBBIE WILLIAMS "Intensive Care" - 6,2m; 3. GORILLAZ "Demon Days" - 5,9m; 4. KT TUNSTALL "Eye To The Telescope" - 2,6m; 5. KEITH URBAN "Be Here" - 2,5m; 6. THE ROLLING STONES "A Bigger Bang" - 2,5m; 7. KORN "See You On The Other Side" - 1,8m; 8. DEPECHE MODE "Playing The Angel" - 1,6m; 9. TRACE ADKINS "Songs About Me" - 1,5m; 10. RBD "Rebelde" - 1,5m; 11. PAUL McCARTNEY "Chaos And Creation In The Backyard" - 1,3m; 12. DIERKS BENTLEY "Modern Day Drifter" - 1,3m; 13. RADJA "Langkah Baru" - 1,2m; 14. RAPHAEL "Caravane" - 1,1m; 15. KATE BUSH "Aerial" - 1,1m.

Cały raport w formacie pdf., możecie ściągnąć sobie klikając [TUTAJ]

(12 lipca, 2006)

 
 
Oficjalne stanowisko Kate Bush i EMI wobec wydanego DVD "Under Review":

Kate Bush i EMI chcą zwrócić uwagę na to, że na rewersie tego DVD zamieszczona jest następująca informacja:
"Materiał ten w żaden sposób nie jest autoryzowany przez Kate Bush, jej management czy wytwornie płytowe i właścicieli tych nagrań". Kate Bush i EMI podają do wiadomości, że absolutnie nie bedą promować czy polecać tego wydawnictwa. 

(8 czerwca, 2006)

 

 

 

 

W sobotę, 6 maja w Londynie, fani Kate Bush z "Homeground" forum zorganizowali sobie małą przyjacielską imprezę... Nieoczekiwanie odwiedził ich Del Palmer. Nikt się tego nie spodziewał, był to dla nich istny szok, ale jak się później okazało, przysłała go tam sama Kate Bush. Partnerka Dela powiedziała, że Kate planowała wysłać na to spotkanie kogoś z trójki - Del, John lub Paddy. To oznacza, że sama Kate, albo ktoś z jej otoczenia regularnie czyta to forum i wie, co się w tej społeczności dzieje. Pewnie to nie przypadek, iż właśnie TERAZ wysłała do fanów z "Homeground" swojego człowieka...
W ostatnich tygodniach toczyły się na tym forum bardzo ostre dyskusje na temat tego, jak bardzo Kate "zawaliła" promocję "Aerial" i jak nieładnie zachowuje się wobec swoich fanów, nie informując ich o niczym... nawet o tym, że nic już z "Aerial" nie dostaniemy.
Administrator tego forum przyznał, że podczas spotkania Del wyraźnie dawał do zrozumienia, czego nie może powiedzieć.

A zatem, oto garść informacji od kolegów z "Homeground":

>
Nie ma jeszcze żadnych, konkretnych planów co do następnego albumu, ale Kate cały czas komponuje - to jest to, co potrafi najlepiej i czego nigdy nie ma dość
> Umówili się, że spotkają się ponownie we wrześniu, aby rozpocząć prace nad nowym projektem, ale nie może nic więcej na ten temat
powiedzieć
> Kate znowu zaczęła intensywnie ćwiczyć taniec
> Nie ma w planach wydania w najbliższej przyszłości składanki z największymi przebojami
> Bycie matką - to jest to, co w tej chwili pochłania Kate najbardziej
> Del cały czas naciska, żeby wyruszyła w trasę koncertową, ale nigdy do tego nie dojdzie. To jest dla niej zbyt duże poświęcenie, Kate nie lubi robić rzeczy "na pół gwizdka", a na porządnie zrobioną trasę koncertową nie ma czasu
> Del wielokrotnie sugerował w ostatnich latach Kate nagranie albumu z piosenkami rozpisanymi na głos i fortepian. Nagranie takiego albumu zajęłoby tylko kilka tygodni. Jak na razie Kate nie wykazała żadnego zainteresowania tym pomysłem
> Wokal do piosenki "A Coral Room" został nagrany przy jednym podejściu w lekko oświeconym pokoju
> Pierwotnie piosenka "Nocturn" nosiła tytuł "Dream"
> Del ma wiele wcześniej niepokazywanych nagrań z jedynej trasy koncertowej Kate... chciałby wydać to kiedyś na DVD
> Planują zaprezentować na oficjalnej stronie KB dokładny opis "kto grał na jakim instrumencie w danej piosence"
> Del planuje otwarcie własnej strony internetowej i wydanie solowej płyty
> Kate jest bardzo zadowolona z tego, jak ciepło został przyjęty album "Aerial"
> Jest również bardzo dumna z tego, jak bardzo lojalnych i oddanych ma fanów
> Wciąż są prowadzone rozmowy na temat drugiego singla, mówi się też o jakichś remixach... na razie nic pewnego
> Na kolejny album Kate, NA PEWNO nie będziemy czekali kolejnych 12 lat

Podziękowania za info dla Justyny Słubik

(10 maja, 2006)

 DVD - KATE BUSH ''Under Review''

W dalszym ciągu czekamy na informacje dotyczące oficjalnego DVD Kate Bush, na temat którego wydania nadal nic nie wiadomo...
Tymczasem na 22 maja 2006 roku zapowiadana jest premiera bootlegu pod tytułem "Under Review (An Independent Critical Analysis)". Na krążku DVD ukaże się film, w którym pokazana zostanie historia kariery Kate Bush. Dokument będzie trwać półtorej godziny. Będzie można w nim zobaczyć fragmenty występów Kate Bush, wcześniej niepublikowane zdjęcia, wywiady, klipy promocyjne. Nie zabraknie także rozmów z przyjaciółmi artystki, muzykami, producentami. A wszystkie te materiały pochodzą z różnych okresów kariery Kate...
Na krążku zapisane zostaną również piosenki, m.in. "Wuthering Heights", "Wow", "Army Dreamers", "Running Up That Hill", "Cloudbusting" i "This Woman's Work".
Płyta została wytłoczona (nie "wypalona" domowym sposobem) przez wytwórnię Chrome Dreams i ukaże się za sprawą firm MVD i Sexy Intellectual.
Numer katalogowy płyty: SIDVD502 / Region: 0 / PAL / Audio: 5.1 Surround Sound / Main Language: English. 

Płyta ta będzie dostępna za pośrednictwem m.in. dwóch sklepów internetowych Amazon.co.uk a także Fan.pl

(1 maja, 2006)

 Esprit International Limited
 Zdjęcie promocyjne z 2005 roku wydane w Stanach Zjednoczonych przez wytwórnię płytową Columbia, zawierające dodatkowo dwustronicową biografię Kate...KATE BUSH ''She's Here - Euro Tour '79'' (Tour Jacket)
Angielski sklep internetowy ESPRIT, znajdujący się pod adresem www.eil.com i specjalizujący się we wszystkim, co dotyczy danego wykonawcy, uruchomił niedawno specjalny dział, poświęcony wydawnictwom i twórczości Kate Bush...
Można kupić tu wszystko, co zostało wydane na całym świecie i związane jest z Kate Bush, począwszy od płyt gramofonowych, kompaktowych, kaset magnetofonowych, kaset video, poprzez promocyjne zdjęcia, a skończywszy na takich gadżetach, jak kurtka, w którą byli ubrani współpracownicy Kate, podczas trasy koncertowej "The Tour Of Life" w 1979 roku...
Niektóre ceny dla przeciętnego odbiorcy, a tym bardziej dla fana talentu Kate Bush, które są oferowane przez ten sklep, co tu ukrywać - na nasze polskie warunki i zarobki - są mocno szokujące (wspomniana kurtka kosztuje 395 brytyjskich funtów, czyli w dniu pisania tego newsa,  to w przeliczeniu 2 tysiące 240 polskich złotych !!!), ale mimo to, warto odwiedzić tę stronę z czystej ciekawości...
Adres do strony KATE BUSH COLLECTORS STORE znajdziecie klikając [TUTAJ].

     
(21 kwietnia, 2006)


 

W marcu 2006 roku, nakładem małej niezależnej wytwórnii płytowej Chrome Dreams, ukazał się w Wielkiej Brytanii nieautoryzowany przez samą Kate Bush CD "The Classic Interviews".
Płytka trwająca 76 minut i 40 sekund zawiera serię rzadkich i trudnodostępnych wywiadów z różnych okresów kariery Kate a także 16 stronicową, kolorową książeczkę, w której opublikowano rzadsze fotografie artystki.
W Polsce, płytę można kupić za pośrednictwem Fan.Pl

(14 kwietnia, 2006)

 

 

 

 

 

Kate Bush jest jednym z najbardziej nowatorskich, oryginalnych i wpływowych muzyków ostatnich lat. Po wydaniu płyty The Red Shoes w 1993 roku, wycofała się z życia publicznego. Teraz powraca z nowym albumem. Dlaczego trwało to tak długo?

Kate: Myślę, że nagrywanie płyty jest procesem ciągle ewoluującym. Porównuję to do procesu produkcji wina. W pewnym sensie poddaję muzykę wieloletniej fermentacji, pozwalam jej dojrzeć. W tym konkretnym przypadku mówimy raczej o procesie destylacji niż fermentowania… bardziej przypomina to robienie whiskey. Właściwie jest to podwójna whiskey, ponieważ "Aerial" to podwójny album.

Czy podczas tej 12 letniej przerwy były chwile, kiedy zaprzestałaś tworzenia muzyki całkowicie?

Kate: Tak, nie komponowałam przez jakiś czas. Jest to dość nietypowe. Zazwyczaj zaraz po ukończeniu jednej płyty od razu zaczynałam pracę nad kolejną. Świadomie jednak podjęłam decyzję o tym, aby odpocząć od muzyki.
"King of the Mountain" była jedną z pierwszych piosenek jakie napisałam w tym okresie… było to 9 lub 10 lat temu. I nawet wokal, który słychać w wersji ostatecznej jest właśnie z tamtego okresu. Później nie nagrywałam przez kolejne 2, 3 lata.

Naprawdę? 

Kate: Mmmm

Czyli piosenka King of the Mountain ma właściwie już 10 lat?

Kate: Tak, to już prawie 10 lat

Czy chciałaś nagrać coś zupełnie nowego, czy może rozpoczęłaś od miejsca, w którym ostatnio skończyłaś? 

Kate: Za każdym razem, kiedy nagrywam album, nie chcę aby była to kontynuacja poprzedniej płyty. Najważniejsze dla mnie jest zrobienie czegoś zupełnie nowego. Szkoda, że trwa to tak długo. Zawsze martwię się, że pomysły mogą być już przestarzałe i nieaktualne.

Od czego zaczynasz komponowanie? Np. King of the Mountain, czy zaczęłaś od słów, jakiegoś pomysłu, obrazu w twojej głowie, a może od sekwencji akordów?

Kate: Była to raczej sekwencja akordów, którą miałam wcześniej przygotowaną. Nagrałam trochę mimochodem wokal, który zachowałam w ostatecznej wersji nagrania.

Czyli to jest właściwie wokal z nagrania demo?

Kate: Tak. Próbowałam kilka razy go przetworzyć, ale nigdy nie osiągałam tego pierwotnego, zadowalającego efektu.

Ciekawy jest tu sposób w jaki wypowiadasz słowa, jakbyś mamrotała… W przeszłości twoja dykcja była nienaganna. Tutaj brzmi to trochę tak, jakbyś próbowała maskować znaczenie słów… jakbyś je zmyślała na poczekaniu. Wielu artystów przyznaje, że podczas pisania piosenek tworzą okazjonalny tekst, do którego wracają na samym końcu. Ty tak nie robisz, ale…

Kate: Nie. Właściwie to miała być próba naśladowania stylu śpiewania Elvisa. (śmiech)

Czyli to ma być, to jego charakterystyczne cedzenie słów?

Kate: Tak, tak… Kilka tygodni temu słyszałam fantastyczną recenzję tej piosenki w programie Front Row. Toczyła się dyskusja i jakiś facet zszokowany powiedział: "Tu są tylko dwa akordy!", nieco później dodał "To jest piosenka o Elvisie!". Był zaskoczony faktem, że napisałam piosenkę o Elvisie, ale to jest właśnie wspaniałe. Uwielbiam zaskakiwać, robić coś, czego nikt się nie spodziewa.

Jest w tej piosence poczucie izolacji, oddalenia. Elvis jest tutaj kluczową postacią… ale jest też odniesienie do filmu "Obywatel Kane". Randolph Harris… zatem znowu mówimy o sławie, o tym, że ludzie czepiają się, chcą cię dopaść. Czy jest to piosenka autobiograficzna?

Kate: Cóż, pisałam głównie o Elvisie. Ten rodzaj sławy jest nie do zniesienia, nie potrafię sobie tego wyobrazić. Myślę, że ludzie nie są stworzeni do udźwignięcia takiego ciężaru i takiej presji.

Ale Ty to miałaś, stałaś się nagle popularna…

Kate: Nie, nie…

…oczywiście nie w takim stopniu jak on, ale stałaś się sławna z dnia na dzień. Musisz się jakoś identyfikować z sytuacją Elvisa, kiedy ludzie próbują Cię zranić, kiedy pragną Cię mieć na własność…

Kate: Przypuszczam, że tak, jest jakiś element wspólny. Ale proces tworzenia muzyki jest wystarczająco trudny i wyczerpujący bez brania na siebie odpowiedzialności za problemy innych ludzi… 

Bardzo mocno cenisz sobie prywatność. W przeszłości dałaś kilka koncertów, z czasem zaczęłaś udzielać coraz mniej wywiadów. Jednak twoje piosenki, zwłaszcza na kilku pierwszych płytach, sprawiały wrażenie bardzo osobistych. Wydawały się niezwykle szczere, autobiograficzne i ludzie przez pryzmat tych piosenek stworzyli sobie pewien obraz twojej osoby. Czy ten album to powrót do tamtych czasów? To płyta pełna żywiołów - morze, niebo, wiatr, deszcz…

Kate: Tak… Cóż, bardzo cenię sobie swoją prywatność, ale nie mam na tym punkcie obsesji. Po prostu staram się prowadzić w miarę możliwości normalne życie. Nie chcę żyć w oślepiającym blasku reflektorów. Dawno temu, kiedy kończyłam nagrywanie mojej drugiej płyty, zdałam sobie sprawę, że to wszystko idzie w złym kierunku. Ciągłe wywiady, prasa, telewizja… oto, czym stało się moje życie. Sława nigdy nie była dla mnie priorytetem, to co było naprawdę istotne, to nagrywanie płyt. Postanowiłam zatem to wszystko zmienić, większą część czasu poświęciłam komponowaniu, a dla promocji pozostawiłam wymagane minimum. Dla mnie jest to najlepsze rozwiązanie. Moja twórczość rodzi się w ciszy i wymaga dużo czasu – to logiczne, chociaż niektórym wydaje się bardzo dziwne.

Co wydaje się być jeszcze dziwniejsze to, że świat muzyczny bardzo się zmienił od momentu wydania twojej ostatniej płyty. The Red Shoes kupiłem na winylu, nie było wtedy czegoś takiego jak mp3, Internet nie był aż tak eksploatowany. Teraz muzyka jest ściągana z Internetu, muzyka jest pożyczana z eteru i wysyłana ponownie w przestrzeń wirtualną. Czy odczuwasz to, że świat do którego teraz wkroczyłaś jest zupełnie inny?

Kate: (śmiech) No wiesz, ja jednak wciąż byłam częścią tego świata…

Ale mam na myśli świat muzyczny…

Kate: No tak, ale myślę, że cały świat zmienił się w ostatnich latach, zwłaszcza w ostatnich pięciu latach. Pamiętam jak byłam małą dziewczynką, kiedy widziałeś ludzi idących ulicą, śmiejących się i gadających do siebie - myślałeś, że to wariaci. Teraz to jedynie oznacza, że oni rozmawiają przez telefony komórkowe. Byłoby przykro, gdybyśmy gdzieś pomiędzy tymi technologicznymi zabawkami zatracili nasze poczucie człowieczeństwa.
Muzyka bardzo cierpi na tym, że jest tworzona przy użyciu komputerów, zostaje jej zabrany ludzki element, a przecież o to chodzi w sztuce. Ma ona wyrażać uczucia, emocje. Myślę, że maszyny i technologia powinny być wykorzystywane przez ludzi, a nie na odwrót.

Czy martwi Cię sposób, w jaki muzyka jest teraz coraz częściej dostarczana "przez łącze"?

Kate: Tu nie chodzi o to, że jest dostarczana "przez łącze". Smutne jest natomiast to, że traci na tym i pogarsza się jakość dźwięku… Świadomie zrezygnowałam podczas nagrywania tej płyty z pomocy komputerów. Wielu moich przyjaciół pisze muzykę na komputerach, na których mają zaprogramowaną jakąś stałą strukturę piosenki. Dla mnie to nie jest sztuka. Muzyka powinna ewoluować, rozwijać się i zmieniać, a nie powtarzać cały czas te same momenty. To jest właśnie najbardziej interesujące, ona rozwija się wraz z upływem czasu. Muzyka czasami potrafi cię wprowadzić w trans, a czasami w stan modlitwy. Wzbudza emocje i staje się przeżyciem bardzo indywidualnym, jednostkowym...

Zatem zaczynasz od jakiejś sekwencji akordów jak w przypadku King of the Mountain. Masz już pomysł i tematyczny zarys piosenki. Fakt, że posiadasz w swoim domu studio nagraniowe sprawia, że masz możliwość zapisywania i nagrywania wszystkiego bardzo szybko.

Kate: Najdziwniejsze jest to, że zazwyczaj piszę piosenki bardzo szybko. Dopiero praca w studiu nad aranżacjami zabiera mi dużo czasu. To potrafi być naprawdę frustrujące.

Jesteś perfekcjonistką?

Kate: Jestem bardzo upartą i pewną siebie osobą. Strasznie się ze mną pracuje. Potrafię być grymaśna i wybredna. Na szczęście oznacza to również, że wiem, czego chcę, a to jest najważniejsze.

Czy to znaczy, że masz już wcześniej ułożoną w głowie całą strukturę i brzmienie piosenki?

Kate: Raczej wiem, w jakim kierunku ma to wszystko podążać. To jest bardzo ważne. Jeżeli nie wiesz, co chcesz osiągnąć, to jesteś w poważnych opałach.

Czy fakt, że masz studio nagraniowe w domu pomaga?

Kate: Tak, to dla mnie niezwykle istotne, gdyż teraz, kiedy mam dziecko, gdybym nie mogła pracować w domu, nie mogłabym pracować wcale. Pomaga mi to również osiągnąć spokój i koncentrację.

Wiele lat temu powiedziałaś, że nie wyobrażasz sobie, aby równocześnie poświęcać się karierze muzycznej i wychowaniu dziecka. Czy ciężko było znaleźć czas na robienie obu tych rzeczy?

Kate: Trudno było pracować nad nowym albumem jednocześnie wychowując dziecko. Nie chciałam, aby cokolwiek przeszkadzało mi w tym zadaniu. Postanowiłam poświęcić synkowi tyle czasu, ile mogłam. Uwielbiam spędzać z nim czas. Jest teraz małym słodkim chłopcem i wiem, ze niedługo przestanie być taki mały, więc uznałam, że moja praca może poczekać, a jego rozwój jest dla mnie najważniejszy.

Dla mnie muzyka zawarta na tym albumie jest bardziej oszczędna, surowsza od tej, którą słyszeliśmy na twoich dwóch poprzednich płytach. The Red Shoes i The Sensual World to albumy niezwykle bogate brzmieniowo. Czy twoim zamiarem było nagranie czegoś, co będzie nieco prostsze, skromniejsze?

Kate: Tak, absolutnie. Zawsze staram się być odkrywcą. Jedną z moich wad jest to, że mam tendencję do przedobrzania. Myślę, że przerwa w tworzeniu muzyki dobrze mi zrobiła; mogłam usiąść i spokojnie pomyśleć o tym, co wcześniej zrobiłam źle. Bardzo często powtarzamy cały czas te same błędy. Chciałam nagrać płytę, która będzie miała nieco więcej przestrzeni. Zależało mi na tym, aby przyjąć rolę narratora, a nie bohatera. Z tym właśnie wiązał się element nie posiadania w piosenkach zbyt wielu chórków. Chciałam, aby zawarte na tej płycie historie opowiedział jeden głos.

Czy od początku wiedziałaś, że Aerial będzie się składał z dwóch oddzielnych płyt?

Kate: Nie. Na początku pomyślałam, że będzie to zbiór indywidualnych piosenek, a każda z nich będzie o innej osobie. I właściwie w trakcie nagrywania płyty powoli zaczął ewoluować pomysł albumu koncepcyjnego.

Podczas słuchania tej płyty powoli zaczynają wyłaniać się z poszczególnych piosenek ich główni bohaterowie, jak np. pani Bartolozzi. Zakładam, że jest to nazwisko kobiety, którą opisujesz. Obsesyjnie sprząta dom, wkłada ubrania do pralki, obserwuje jak wirują, nagle dostrzega splecione ze sobą ubrania mężczyzny i kobiety…
Ta piosenka opisuje ciebie, czy kogoś innego? 


Kate: Nigdy nie napisałabym tej piosenki, gdybym nie robiła dużo prania. (śmiech) 
Miałam w głowie ten obraz kobiety robiącej pranie, wody z wirującymi ubraniami, która staje się morzem…
Poza tym myślę, że jest coś niezwykle interesującego w ubraniach. Tworzą jakąś osobowość, bez osoby (śmiech), tzn. posiadają jakąś cząstkę nas, mają nasz zapach…

W kilku piosenkach jeden obraz przywołuje kolejny. Zatem, kiedy kobieta obserwuje pralkę i wirujące w niej ubrania, nagle wyobraża sobie morze. Podobna sytuacja ma miejsce w utworze A Coral Room. Jesteś na łodzi, spoglądasz w wodę i dostrzegasz zatopione miasto. Nagle dotykając dłonią wody przywołujesz w myślach obraz małego brązowego kubka, który należał do twojej matki… Twoja matka miała taki kubek, prawda?

Kate: (śmiech)

Czy naciągam troszeczkę interpretację?

Kate: Nie, nie. Brzmi to fantastycznie. Rzeczywiście moja mama miała taki kubek… Ta piosenka jest tak naprawdę o przemijaniu. Podobał mi się pomysł przejścia z bogatego i monumentalnego świata morza do małej przestrzeni, w której jest mowa o małym brązowym kubku.

W przeszłości często wspominałaś w swoich piosenkach o rodzicach. Twój ojciec pojawił się nawet w kilku utworach. The Red Shoes dedykowałaś swoje matce. Dodatkowo, często mówiło się o dziecięcym charakterze twojego głosu. Aerial, to płyta nagrana raczej przez matkę, niż przez dziecko?

Kate: Tak, myślę że tak…

Czy macierzyństwo zmieniło Cię jako artystkę?

Kate: Tak, ale myślę również, że z chwilą, kiedy tracisz matkę, natychmiast przestajesz być dzieckiem. Wiele rzeczy miało wpływ na to, jak bardzo zmieniłam się w ostatnich latach.

Na The Red Shoes można znaleźć niezwykle smutne piosenki, z kolei The Sensual Word było pochwałą miłości i sexu, chociaż i tam, niektóre utwory były bardzo mroczne, niemalże klaustrofobiczne. Na tej płycie, jak sugeruje sam tytuł, jest więcej wolności i przestrzeni. Ma się wrażenie, że podczas nagrywania tej płyty byłaś wolna od presji, ponieważ nie pokazywałaś się publicznie i w efekcie zniknęłaś z pola widzenia.

Kate: Tak. Myślę, że pod wieloma względami odzyskałam na nowo życie. Dla mnie jako artysty jest to niezwykle istotne. Osobiście zawsze myślę o sobie jako o kimś, kto pisze, a dopiero później śpiewa i produkuje.

Pisarz w sensie literackim?

Kate: Tak. Od pisania tak naprawdę wszystko się zaczęło. Pisanie i wymyślanie historii – to jest to, co mnie najbardziej kręci.

Rzeczywiście w twojej twórczości można znaleźć mnóstwo aluzji do literatury. Poczynając od Wichrowych Wzgórz E. Bronte po Ulissesa J. Joyce’a, z którego zaczerpnęłaś pomysł napisania monologu Molly Bloom. Aerial, to tytuł tomiku poezji Sylvi Plath. Czy w jakikolwiek sposób próbowałaś do niego nawiązać, czy to jedynie zbieg okoliczności?

Kate: To zupełny przypadek, ale takich smaczków jest więcej. Na przykład nie byłam świadoma tego, że Mrs. Bartolozzi to nazwisko kobiety, dla której pisał swe dzieła Joseph Haydn. [przyp. JS Kate ma tu na myśli Therese Jansen Bartolozzi, utalentowaną angielską pianistkę i tancerkę. W 1794 Haydn napisał dla niej trzy Sonaty fortepianowe]

Skąd wzięłaś to nazwisko?

Kate: Uznałam, że to interesujące nazwisko. (śmiech) Próbowałam kilku innych, ale pani Brown nie brzmi już tak dobrze.

20 lat temu, kiedy ukazał się album Hounds of Love uznana zostałaś za pionierkę. Używałaś komputerów, po raz pierwszy samplowałaś i modulowałaś dźwięki. Uderzające jest zatem to, jak bardzo Aerial przepełniony jest akustycznymi instrumentami, które są bardziej wrażliwe na ludzki dotyk.

Kate: Osobiście lubię połączenie obu tych aspektów. Z jednaj strony zimne maszyny, a z drugiej coś niezwykle ciepłego… 

Czy Aerial to odległe echa Hounds of Love? Wiele osób Sky of Honey będzie porównywać do drugiej części Hounds of Love. Na obu płytach odbywasz pewnego rodzaju podróż…

Kate: Bardzo przyjemnie wspominam czas spędzony na nagrywaniu Hounds of Love. Myślę, że tak naprawdę próbowałam teraz stworzyć większą wersję tego albumu, nie psy, ale "dogi miłości". (śmiech)

Powróciłaś. Może nie miałaś poczucia, że kiedykolwiek przestałaś tworzyć muzykę, ale czy miałaś dylemat, jeśli chodzi o promocję tego albumu? Dzisiejszy rynek muzyczny skupia się tak naprawdę na komercyjnym aspekcie muzyki i gwiazd.

Kate: Świat ogarnięty jest idiotyczną fascynacją gwiazdami. Nie rozumiem, jak można się pasjonować czymś, co jest tak płytkie. 

A czy Ty czujesz się gwiazdą?

Kate: Nie

Czy masz świadomość tego, jak bardzo twoja muzyka ma wpływ na kolejne generacje muzyków? Mamy teraz znacznie więcej wokalistek/kompozytorek. Wiele z nich to właśnie Ciebie wskazuje, jako źródło inspiracji…

Kate: Jest mi z tego powodu bardzo miło.

To ciekawe, jak bardzo twoja obecna sytuacja przypomina tę sprzed lat, kiedy debiutowałaś w 1978 roku. Punk rock powoli się ulatniał, ale gitarowe brzmienia wciąż dominowały. I nagle pojawiasz się ty. Młoda dziewczyna, tańcząca piruety w Top of the Pops, śpiewająca o romantycznej bohaterce w kostiumie gimnastycznym…

Kate: To w końcu bohaterka była w kostiumie, czy ja? (śmiech) Właściwie to nie miałam na sobie kostiumu gimnastycznego...

Nie!? Niektórzy już zawsze będą sobie Ciebie wyobrażać w tym charakterystycznym kostiumie tanecznym. A może to było w wideoklipie?

Kate: Tak, ale jeśli dobrze pamiętam, to miałam na sobie wtedy długą białą suknię.

Ach tak! I dzięki temu stałaś się później "białą wiedźmą"...

Kate: No proszę, znowu się zaczyna (śmiech)

Ale teraz, kiedy powracasz znowu, mamy dominację gitarowych zespołów, które czerpią garściami z punk rocka lat 70. Czy obserwujesz trendy muzyczne? Czy słuchasz tego, co jest teraz popularne?

Kate: Kiedy pracuję nad płytą staram się nie słuchać innej muzyki. Nie chcę, aby miała ona na mnie jakikolwiek wpływ. Od zawsze byłam blisko związana z tradycyjną muzyką…

Zwłaszcza z angielską muzyką folkową?

Kate: Tak

Ten element zawsze powraca w twojej muzyce. Ma ona wręcz sielski, bukoliczny charakter… jest jakby pochwałą utraconej Anglii...

Kate: Zawsze starałam się śpiewać z angielskim akcentem. Teraz to może nie jest już takie częste, ale kiedy wkraczałam na rynek muzyczny, byłam zaskoczona, jak wielu brytyjskich artystów próbowało śpiewać z amerykańskim akcentem. Nie mogłam tego pojąć.

Ale jak muzyka miała największy wpływ na brzmienie twoich pierwszych płyt? Np. utwór The Man with the Child in His Eyes napisałaś w wieku 13 lat... To niesamowite, że tak młoda osoba mogła napisać taką piosenkę!

Kate: Najtrudniejsze były do zagrania partie fortepianowe, ćwiczyłam jak opętana, żeby osiągnąć zamierzony efekt. Tak naprawdę nigdy nie byłam zbyt dobrą pianistką.

Czy słuchasz swoich wcześniejszych płyt?

Kate: Nie

Żadnej!? Kiedy ostatni raz słyszałaś The Kick Inside?

Kate: Nie pamiętam

Czy byłabyś w stanie zagrać te piosenki teraz?

Kate: Nie, właściwie nagrałam je i zostawiłam za sobą. Często nie pamiętam nawet, w jakiej tonacji są te piosenki utrzymane.

Pracowałaś nad Aerial 6 lat. Teraz, kiedy płyta trafia na półki, dominuje w Tobie uczucie ulgi, czy może niechęci?

Kate: Poczułam ulgę, kiedy już to skończyłam. Przez długi czas często zdarzało mi się myśleć, że nie będę miała wystarczającej energii, by skończyć ten album. To była naprawdę wyczerpująca praca, a ja zawsze jestem trochę przesadnie ambitna…

Kiedy wiedziałaś, że płyta jest ukończona? Czy ktoś inny musiał Ci powiedzieć STOP! ?

Kate: Nie, to było wtedy, kiedy wiedziałam, że dłużej nie mogę nad nią pracować, bo mnie zabije. Miałam dosyć, miałam już dosyć słuchania tych piosenek!

Kate Bush Special - "Front Row"
Emisja radiowa: 4 listopada 2005, BBC4, Wielka Brytania
Wywiad z Kate Bush przeprowadził John Wilson w studio Abbey Road
Tłumaczenie: Justyna Słubik

(2 kwietnia, 2006)

 ''Aerial'' - okładka wydania winylowego [przód]

 ''Aerial'' - okładka wydania winylowego [tył]

 ''Aerial'' - okładka wydania kompaktowego [tył]
Pierwszy po 12 latach milczenia album Kate Bush zatytułowany "Aerial", osiągnął w Polsce status Złotej Płyty!

"Aerial" to podwójne wydawnictwo, które ukazało się na całym świecie 7 listopada 2005. Materiał na nowy album został napisany i wyprodukowany przez Kate, a utwory nagrano we własnym studio wokalistki. Pierwszym singlem promującym "Aerial" był hipnotyczny utwór "King of the Mountain".

Bush pojawiła się na horyzoncie wytwórni EMI Records w wieku 16 lat, dzięki Davidowi Gilmourowi z Pink Floyd. Była pełną pomysłów, niezwykle utalentowaną uczennicą, która skomponowała prawie 200 własnych utworów. Zanim jednak młodziutka wokalistka zadebiutowała pod skrzydłami EMI, przez trzy kolejne lata rozwijała swoje umiejętności artystyczne.

W ciągu swojej kariery Kate Bush otrzymała dwie nagrody Ivor Novello - w 1979 roku za najlepszy brytyjski tekst ("The Man With The Child In His Eyes"), i w 2002 roku za wkład w rozwój brytyjskiej muzyki. Rok 1987 przyniósł jej nagrodę Brits w kategorii "Best British Female Artist". W 2001 roku Kate pojawiła się na Q Awards by odebrać nagrodę w kategorii "Classic Songwriter" - powitały ją owacje na stojąco.

Po sprzedaniu milionów egzemplarzy płyt na świecie w swojej blisko 30-letniej karierze, Kate Bush była cytowana przez znakomitych wykonawców, począwszy od PJ Harvey po zespół Coldplay i Outcast.

EMI Music Poland 
______________
Oficjalne press release


Dodajmy, iż "Aerial" pokrył się Złotem w Polsce (bez wielkiej medialnej reklamy...) po ponad 4 miesiącach od dnia premiery, za sprzedaż 10 tysięcy egzemplarzy podwójnego albumu (tak zwanych "setów", czyli 20 tysięcy sprzedanych dysków kompaktowych).
Jest to pierwsza Złota Płyta w naszym kraju przyznana Kate Bush za sprawą i przez EMI Music Poland, gdyż wcześniej w Polsce nie było oficjalnego dystrybutora jej nagrań i nikt ze sprowadzających jej płyt analogowych czy kaset magnetofonowych do Polski (i produkujących je tu... np. LP "The Whole Story" przez MJM Music) nie prowadził statystyk sprzedaży...
Gratulacje Kate !!!

(24 marca 2006)

 

 
14 lutego ukazał się songbook, do fantastycznego podwójnego albumu Kate Bush "Aerial". Zawiera 108 stron i aranżację (nuty) wszystkich utworów z płyty na fortepian, głos i gitarę... Całość została wydana przez International Music Publications (numer katalogowy: 0571525083), a zamówić tę pozycję za pośrednictwem internetu można klikając [TUTAJ]

(16 marca 2006)

 MACHINA, numer zerowy, 20.01.2006

 

 

 

 

Kiedyś nagrania Kate Bush wzbudzały sensację. Słuchano ich, komentowano je, próbowano podrabiać. Mało kogo pozostawiały obojętnym. Tak było wiele lat temu, zanim artystka zaszyła się na angielskiej wsi i kazała czekać na kolejny album, niedawno wydany Aerial, całą wieczność. Teraz, po dwunastu latach, ryzykuje, że jej powrót obejdzie tylko najwierniejszych fanów.

Czekając na Kate Bush - to nawet tytuł powieści, w której desperackim pragnieniem bohatera jest usłyszenie nowych nagrań wokalistki. W książce Johna Mendelssohna sfrustrowany mężczyzna grozi rzuceniem się z dachu, jeśli Kate nie zgodzi się wydać nowej płyty w ciągu sześciu miesięcy. Być może ciekawi jej nowych nagrań są już tylko fanatycy. Dwanaście lat w muzyce pop to cała epoka. Nawet pobieżne spojrzenie wstecz pozwala wyróżnić kilka wielkich nurtów, które w tym czasie zdążyły pojawić się i zniknąć, odmieniając na zawsze wrażliwość dzisiejszego słuchacza. Czy wytrzyma on nagromadzenie teatralnych póz w czasach, kiedy wszelka komunikacja stała się dużo bardziej prostolinijna i nie oczekujemy, że jeden artysta będzie jednocześnie Eno i Enyą?

Bo trzeba pamiętać, że Bush była nie tylko osobnym zjawiskiem, ale też wielką gwiazdą. Już pierwszy strzał okazał się celny - debiutancki singiel Kate trafił na 1 miejsce brytyjskiej listy przebojów. Wbrew dominującym modom, wbrew disco i punkowi, dziewiętnastolatka zadziwiła świat ekscentrycznym nagraniem odwołującym się do dziewiętnastowiecznego romansu. Były to oczywiście "Wichrowe Wzgórza" piosenka, z którą do dziś jest kojarzona i która ustawiła jej karierę raz na zawsze.
Niepokojące brzmienie, zawieszone między zmysłowością a szaleństwem, stało się wizytówką Bush.

Sukces nie był tak przypadkowy, jak to mogło wyglądać. Kate już trzy lata wcześniej otrzymała bezprecedensowe stypendium od wytwórni EMI, do której trafiła z polecenia Davida Gilmoura. Gitarzysta Pink Floyd sfinansował powtórne nagranie taśmy demo, ponieważ ta, którą dysponowała córka doktora z przedmieścia, była słabej jakości. Firma płytowa zgodziła się płacić za lekcje choreografii i ćwiczenia z mimem, ponieważ Kate założyła sobie, że kiedy wreszcie objawi się światu, objawi się jako w pełni wykreowana, na pół baśniowa postać.
Dążenie do zachowania pełnej kontroli i teatralnych gestów ujawniło się więc wyjątkowo wcześnie, ale dopiero z czasem miało przybrać zupełnie zdumiewające rozmiary. W pewnym sensie Bush przetarła szlaki młodszym pokoleniom piosenkarek, które z manifestowania kobiecej niezależności wobec reguł showbiznesu uczyniły swój znak rozpoznawczy - niezależnie czy mówimy o Madonnie, czy tylko o Dido. Była pierwszą artystką na Wyspach, która sama napisała swój przebój numer 1 - przedtem znano tam jedynie posłuszne szansonistki.
W ciągu pierwszego roku kariery zdążyła wydać aż dwa albumy ("The Kick Inside" i "Lionheart"), ale mordercze tempo pracy zemściło się, kiedy przyszło je wypromować.

KATE I MARGARET
Seksualność zawsze była obecna w tym, co robiła, ale Bush nigdy nie była tak prowokująca, jak w momencie wydania trzeciej płyty "Never For Ever". Był to jednocześnie moment, w którym przejęła kontrolę nad produkcją, wkraczając w lata 80 jako drugie obok Margaret Thatcher uosobienie ekspansywnej kobiecości. Obie, tak różne, miały stać się symbolami dziwnej, niespokojnej dekady pełnej przesady, blichtru i patosu. "Nener For Ever" był dobrym wprowadzeniem w atmosferę epoki, przeplatając perwersyjną erotykę Babooshki z kawałkami o wojnie atomowej. Oczywiście to nie te ostatnie sprzedawały płytę.
Na "The Dreaming" Bush próbowała odciąć się od wizerunku wampa w obcisłym kostiumie, ale efekt nie zadowolił nikogo. Okazało się, że publiczność obsadziła ją w roli machającej rękami seksownej jędzy z wrzosowiska i że przełamanie tego wizerunku będzie trudne. Tak naprawdę nigdy do końca się to nie udało. W jednym z nielicznych wywiadów Kate krytycznie ocenia tamtą próbę: "Spoglądam wstecz na to nagranie i wydaje mi się szalone. Słyszałam to jakieś trzy lata temu i nie mogłam uwierzyć. Jest w tym dużo złości, dużo postawy: patrzcie, jestem artystką!".

Bush po raz pierwszy potrzebowała dłuższej przerwy. Kiedy po trzech latach wróciła z nagraniem w domowym studiu albumem "Hounds of Love", odniosła największy sukces w karierze. Znów zajęła się kreacją dynamicznych dźwiękowych pejzaży, łącząc folkowe, irlandzkie motywy z zimnym brzmieniem syntezatorów. Ta karkołomna kombinacja miała w sobie coś świeżego, zwłaszcza, że i wokalnie Bush nieco przyhamowała, ograniczając to, co nawet życzliwi nazywali "hipnotyzującym, ale jednak - piszczeniem". Czasy były dziwne, i celtyckie zawodzenie strąciło ze szczytu brytyjskiej listy przebojów "True Blue" Madonny. Ekscentryczna i przeprowadzona z żelazną logiką była konstrukcja albumu podzielonego na część piosenkową, zawierającą przeboje singlowe, i część konceptualną, złożoną z siedmiu odsłon jednej opowieści o wędrówce po krainie snu i śmierci, inspirowanej poematem Tennysona.
I znów Bush udało się przekonać do siebie szerokie masy, tańczące "Running Up That Hill", i krytyków, głaszczących ją za literackie odniesienia. Do dziś "Hounds of Love" są umieszczone wśród najwybitniejszych osiągnięć lat 80.

PERFEKCJONIZM I MANIERA
Przed zniknięciem, Bush stworzyła jeszcze dwa albumy, które obrazują popadanie raz to w perfekcjonizm, raz to w manierę. "The Sensual World" z 1989 roku to sterylna produkcja, wypełniona przestrzennym brzmieniem, wydana w ostatnim momencie przed tym, jak runął Mur, a wraz z nim niemal cały ustalony porządek. W nowym, wspaniałym świecie panować miały zupełnie inne muzyczne hierarchie - fala uczciwego gitarowego grania miała zmyć ze sceny relikty rozbuchanej estetyki lat 80, kluby miały opanować zapętlone rytmy z Bristolu, a ulice miały przemówić mało poetyckim, przynajmniej patrząc z perspektywy Wichrowych Wzgórz, językiem rapu.
"The Sensual World" nie musiał jednak z tym wszystkim konkurować, i tylko dzięki zbiegowi okoliczności stanowi łabędzi śpiew kończącej się epoki. Spośród albumów Bush jest tym najgładszym i - tak zwyczajnie - najładniejszym, nawet jeśli w jednej z piosenek o nocy spędzonej na tańcach z uroczym mężczyzną na końcu okazuje się, że był nim Adolf Hitler.
Wydane w 1993 roku "The Red Shoes" trafiły w sam środek wspomnianej muzycznej rewolucji. Podobnie jak wcześniej "The Dreaming", ta płyta miała być krokiem w innym kierunku, i podobnie jak tamta, nie była sukcesem. Jeszcze raz okazało się, że im bardziej piosenkarka próbuje uciec od samej siebie, tym bardziej widoczne stają się jej ograniczenia - po serii dopracowanych studyjnych albumów ten, zamierzony jako bardziej spontaniczny, brzmiał płasko. Ani współpraca z Erikiem Claptonem, ani duet z Princem nie przesłoniły faktu, że Bush coraz bardziej uprzedzała się do otoczenia i że wybrała drogę twórczej samotności. Zresztą z Princem nigdy się nie spotkała - wymieniła z nim taśmy. Premierze płyty miał towarzyszyć film "The Line, The Cross & The Curve" z Mirandą Richardson, ale prace przeciągnęły się o kolejny rok. Po latach wyznała, że jest zadowolona najwyżej z czterech minut dzieła.
Cisza, jaka zapadła po klęsce "The Red Shoes", stała się źródłem wielu mitów. Mówiono, że gdzieś pośród wrzosowisk mieszka w zamku i coraz bardziej utożsamia się z Cathy z kart powieści Emily Bronte, o której śpiewała na debiutanckim singlu.
Tyle, że Bush już dawno przyznała się, że książki nie czytała, a do napisania tak sugestywnej piosenki wystarczyło jej wspomnienie ostatnich scen z filmu, który widziała w telewizji.

ZJAWA Z PRZESZŁOŚCI?
Podobne nonsensy regularnie pojawiały się w prasie. Spekulowano na temat jej życia prywatnego i przygotowań do wydania kolejnej płyty, ale Bush udało się jedno i drugie otoczyć głęboką tajemnicą. Dopiero po wielu miesiącach świat dowiedział się o narodzinach jej syna, Bertiego, i to tylko dlatego, że Peter Gabriel, przyjaciel domu, w którymś z wywiadów powiedział o jedno słowo za dużo.
Piosenkarka tłumaczy swoją alienację potrzebą ochrony prywatności, ale wiadomo, że na jej postawę wpływa również obsesyjne dążenie do perfekcji. Już nagrywając "Wow" na drugą płytę, wykonała dziesiątki dubli, mimo że realizujący nagranie producent był zadowolony z pierwszej próby. Dwupłytowy Aerial powstawał około sześciu lat.
W międzyczasie pozycja Kate Bush jako jednej z kluczowych postaci lat 80 uczyniła z niej punkt odniesienia dla całej rzeszy artystów. Jako źródło inspiracji wymieniają ją zgodnie obaj członkowie Outkast, Antony Hegarty z Antony and the Johnsons, Alison Goldfrapp i Brian Molko. Wysiłki Tori Amos znamy aż za dobrze.
Teraz jednak to Bush stoi przed poważną próbą. Musi przekonać słuchaczy, że nie jest tylko zjawą z przeszłości, ale ciągle aktywną artystką, której głos ma znaczenie tu i teraz.

AERIAL - Płyta dla fanów. Powrót w wielkim i dziwacznym stylu. Stara dobra Bush śpiewa może mniej histerycznie, ale to dalej ona. Tym razem upodabnia się do "Alicji z Krainy Garów", śpiewa nawet o swojej pralce. Zachwyca się czystością rozwieszonego prania. "Matczyna płyta", gdzie oczywiście nie może zabraknąć piosenki o dziecku.

Trasa z 1979 roku miała okazać się pierwszą i ostatnią, bo Bush nie podobał się tryb życia koncertującej gwiazdy, z niekończącym się pasmem wywiadów dla lokalnej prasy i z nocnymi imprezami, które nie pozwalały jej skupić się na muzyce.

BUSH W PIĘCIU PUNKTACH:
(1) Od wielu lat Kate Bush znajduje się na liście najbogatszych brytyjskich artystek. Zajmuje drugie miejsce, z majątkiem wycenianym na 25 000 000 funtów. Wyprzedza ją jedynie Annie Lennox, była wokalistka zespołu Eurythmics.
(2) Płyta "Aerial" zadebiutowała na brytyjskich listach przebojów (UK TOP TEN) na trzeciej pozycji. W ciągu czterech tygodni od dnia premiery zdobył status PLATYNOWEJ PŁYTY i sprzedał się do 6 grudnia 2005 roku w ilości 300 tysięcy egzemplarzy.
(3) Na początku kariery zaczęła pobierać intensywne lekcje pantomimy i tańca klasycznego, trenowała też karate, wszystko z myślą o wykorzystaniu tego na scenie i w wideoklipach. W roku 1993 zrealizowała wideoklipową baśń "The Line, The Cross & The Curve". Po premierze nazwano ją "Nimfą pop"
(4) Na albumie "Aerial" Kate Bush znajduje się utwór o człowieku, który jest zafascynowany liczbami. W piosence tej Bush wyśpiewuje liczbę pi. Na początku wymienia dobrze cyfry po przecinku, ale myli się na 54. Kolejne 24 cyfry są w porządku, ale 37 ostatnich nie ma już wiele wspólnego ze słynnym pi. [Źródło: Metropol]
(5) W 1994 roku Kate Bush zrealizowała ścieżkę dźwiękową do 10 krótkich reklamówek Coca Coli "Fruitopia". Filmy prezentowały nowe owocowe produkty firmy. Kwota kontraktu do dzisiaj owiana jest tajemnicą, choć podobno należała do najwyższych w owym czasie na Wyspach.

"Z powrotem na wzgórza", Tekst: Jan Mirosław / Machina, Luty 2006, Numer 0 (22.01.2006)

(7 marca, 2006)


 Forum muzyczne polskich fanów KATE BUSH
Oddaję w Wasze ręce forum muzyczne, dotyczące Kate Bush i jej twórczości...
Możecie tu wymieniać się swoimi spostrzeżeniami i uwagami dotyczącymi samej Kate, ale nie tylko...
Forum muzyczne polskich fanów Kate Bush powstało na wyraźne Wasze prośby, więc serdecznie zapraszam Was do rejestracji i w nim uczestnictwa...
Mam nadzieję, że spełni ono Wasze wymagania... i że będziecie je sami współtworzyć...


Pozdrawiam Wszystkich, 
Tomek

Aby wejść na forum muzyczne, kliknij
[TUTAJ]

(21 lutego, 2006)

 ''Army Dreamers'' - Kate Bush (live)

Kamil z Krakowa, 'początkujący wielbiciel talentu Kate Bush' (chcący bardzo poznać i zaprzyjaźnić się z polskimi i zagranicznymi fanami Kate), nadesłał bardzo interesujący, rewelacyjny link do strony internetowej, na której można obejrzeć w wersji online (flash) mnóstwo teledysków, występów na żywo, wywiadów oraz udziałów Kate Bush w programach telewizyjnych...
Link do tej strony znajdziecie, klikając
[TUTAJ]

Kamil - WIELKIE DZIEKI !!!

(18 lutego, 2006)


 

13 marca 2006 roku, EMI Records wyda w limitowanym nakładzie, jako import z Japonii, osiem dysków kompaktowych, zawierających wszystkie albumy Kate Bush od "The Kick Inside" do "The Red Shoes".
Płyty kompaktowe [The Kick Inside, Lionheart, Never For Ever, The Dreaming, Hounds Of Love, The Whole Story, The Sensual World i The Red Shoes) są prześlicznie zapakowane i wydane w formie "mini-vinyla" (wierna kopia), w kartonikowej okładce z osobną ochronną kopertą, zawierającą oryginalną okładkę, wkładkę i napisy (trzcionkę).
Miła niespodzianka dla polskich fanów - pozycje te będą również dostępne w naszym kraju !

(15 lutego, 2006)

 

 

 

To z pewnością jedna z piękniejszych niespodzianek, jakie czekały na nas w zeszłym roku. Kate Bush nie dość, że znowu jest z nami, to po dwunastu latach oczekiwania uraczyła nas dwupłytowym, znakomitym albumem. A inne nasze ulubienice?

W przypadku Kate Bush sprawa wydaje się prosta. Cieszylibyśmy się nawet gdyby muzyka na nowej płycie nie wyzwalała zachwytów pozostałych dziewięćdziesięciu dziewięciu procent posiadaczy płyty Aerial. Nie powinno to dziwić. I nawet nie idzie o nieograniczony kredyt zaufania, jakim obdarzyli Kasię jej fani, a o zwykłą ludzką przyzwoitość, a w tym wypadku – wdzięczność. Od końca lat siedemdziesiątych aż po początek dziewięćdziesiątych płyty sygnowane jej nazwiskiem zawsze nosiły piętno rzadkiego talentu. Nie sposób było pomylić tego głosu i sposobu śpiewania z jakimkolwiek innym, ale tajemnica tkwi gdzie indziej – każda z płyt Bush dotyczyła nas tak samo. Dorastaliśmy i dorośleliśmy z kolejnymi jej albumami i tak jak na kolejnych ścieżkach płyt zapisana jest muzyka z głosem, tak do poszczególnych kompozycji przylgnęły nasze tajemnice, skryte radości i smutne porażki. Z takich płyt się nie wyrasta – są jak pamiętnik – taki, którego nie napisaliśmy, ale jaki chcieliśmy napisać: prawdziwy, przejmujący, szczery, gorzki i piękny.

O płycie Kate Bush oznajmił nawet przewrotnie jeden z tabloidów, o których nie śniło się nam w czasie jej muzycznej aktywności. Doniesiono mniej więcej tyle: powraca po dwunastu latach, śpiewa o pralce, a na koncie ma tyle a tyle milionów funtów. Co tu kryć, w głównym nurcie ciekawości mass-mediów artystka prezentuje się teraz jako dziwadło.

Czas jak dotąd przyznaje rację gustom zwolenników talentu Kate Bush. Jej płyty nie starzeją się, w czym główna zasługa samej artystki, która już na początku swojej muzycznej drogi postawiła na poszukiwanie własnego sposobu na wyrażenie tego, co uzna za ważne do przekazania innym. Po wydaniu albumu The Red Shoes (1993) zamilkła. Na zbyt długo, skoro niektórzy zwątpili w to, że usłyszą jej nowe dokonania. Ale światek muzyczny był czujny i skrupulatnie odnotowywał jej kolejne ujawnienia się związane z muzyką – z owacją na stojąco, jaką zgotowano Kate Bush podczas wręczania przez nią jednej z nagród miesięcznika „Q” w 2001 roku.

Ironią losu jest, że Aerial – jedna z wartościowszych kobiecych propozycji, jakie ujrzały światło dzienne w roku 2005, spotkała się na listach przebojów z wydanym niedawno albumem Madonny Confessions On a Dance Floor, idealną płytą dla kangurów. Skoro obie można poddać jedynie „analizie bezporównawczej”, potrzebne nam jest kryterium, wedle którego rzetelnie można by nakreślić pełniejszy obraz nowego dokonania Kate Bush. Weźmy więc pod lupę pozycje podobne do Aerial – płyty, którymi do swoich zwolenników, po latach milczenia powracają różne artystki.

Dwunastoletnia przerwa w wydawaniu płyt z pewnością nie ucieszyła fanów Kate Bush, była jednak artystce potrzebna do dopracowania wydawnictwa Aerial. „Kiedyś spędzałam w studiu po czternaście godzin” – przyznała. Po urodzeniu syna zmienił się jej tryb pracy, a wizyty w studiu znacznie się skróciły.

Rzecz w tym, że nie ma ich zbyt wiele. Panie albo wracają szybciej niż nasza Kate Bush, albo przepadają w muzycznym niebycie. Trzecią drogą jest ciągłe wydawanie coraz bardziej miernych i nikogo nie interesujących płyt. Czy nie tak było z Carole King? Święciła największe sukcesy w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych. Później było tylko gorzej. Nie dość, że przestała działać magia nazwisk kompozytorów King/Goffin, to nawet starania wytwórni promującej wielki powrót na muzyczne sceny King z towarzyszeniem m.in. Celine Dion i K.D. Lang spełzły na niczym. Album Love Makes the Word jest pompatycznym, nieudanym comebackiem, co prawda w świetle reflektorów, ale bez udziału publiczności.

Zupełnie innym przykładem jest Kanadyjka Joni Mitchell. Na dobrą sprawę ostatni ciekawy album wydała 11 lat temu – Turbulent Indigo. Do dziś wytrzymuje on porównania z mniej udaną Taming the Tiger (1998) i z orkiestrowymi aranżacjami jej najpopularniejszych kompozycji: Both Sides Now (2000) i Travelogue (2002). Jednak na korzyść wokalistki działa inne hobby, któremu poświęca czas od lat siedemdziesiątych, a jest nim malarstwo. Stylizowane na postimpresjonizm Van Gogha reprodukcje obrazów są nieodłączną częścią graficznej warstwy ostatnich płyt Joni Mitchell. Wyraźnie widać, że wśród sztalug i farb artystka odnalazła się tak samo dobrze, jak kiedyś w muzyce.

A inne śpiewające panie? Czy kiedykolwiek doczekamy się solowej płyty Elisabeth Fraser, nawet jeżeli miałaby być zwykłą składanką utworów innych muzyków, z którymi współpracowała? Czy po wydaniu wspaniałego albumu Out Of Season (2002) usłyszymy jeszcze kiedyś wokalistkę Portishead – Beth Gibbons? Kiedy kolejną porcję powolnych piosenek o miłości przygotuje Sade? Czy spodziewany od jakiegoś czasu powrót na muzyczne sceny Edyty Bartosiewicz pokaże rzeczywistą miarę jej talentu?

Rok 2005 udowodnił wyraźnie, że niespodzianki – także te najpiękniejsze – czasem się zdarzają. Obyśmy w niedalekiej przyszłości byli zaskakiwani coraz milej i częściej. Prognoza, przynajmniej jedna, jest optymistyczna. Wiele wskazuje na to, że rozbudzone płytą Aerial apetyty miłośników Kate Bush zostaną zaspokojone szybciej niż za kolejne dwanaście lat.



KATE BUSH (1958) - Angielska kompozytorka, wokalistka i producentka muzyczna. Rozpoczynała karierę w czasach, kiedy wytwórnie płytowe dawały młodym artystom czas na wydoroślenie. Po podpisaniu kontraktu płytowego zadebiutowała w 1978 roku płytą The Kick Inside, w tym samym roku wydała też następną – Lionheart. Do teraz ma na swoim koncie osiem albumów, łącznie z podwójnym Aerial wydanym w 2005 roku, po dwunastu latach przerwy. W swojej karierze koncertowała regularnie tylko w 1979 roku. Unika medialnego rozgłosu, nagrywa i pracuje we własnym studiu, ma opinię perfekcjonistki, a w świecie muzycznym – osoby wyjątkowej.
Dwunastoletnia przerwa w wydawaniu płyt z pewnością nie ucieszyła fanów Kate Bush, była jednak artystce potrzebna do dopracowania wydawnictwa Aerial. „Kiedyś spędzałam w studiu po czternaście godzin” – przyznała. Po urodzeniu syna zmienił się jej tryb pracy, a wizyty w studiu znacznie się skróciły.




"Powroty", Tekst: Sebastian Cichoń, Ilustracja: Piotr Piotrowski, 24.01.2006
źródło: Polskie Radio Online


(5 lutego, 2006)


 

 

The Red Shoes to przedostatnia płyta w dyskografii Kate Bush! Na taką wiadomość czekali przez długie lata ci wszyscy, którym bliska była twórczość angielskiej artystki. Tymczasem okazało się, że ważniejsza jest informacja inna – wydany w ubiegłym roku podwójny album Aerial to pozycja, która śmiało konkurować może z którąkolwiek z płyt wydanych wcześniej.

A przecież muzyka pop – do której ambitniejszej części zaliczano Kate Bush – zupełnie się zmieniła przez ostatnie dwanaście lat. I ci, którzy mieli graniczącą z pewnością nadzieję, że nowa płyta ujrzy światło dzienne, musieli zadawać sobie pytanie: jak zabrzmią w naszych czasach nowe kompozycje? Wiadomości o nagrywaniu kolejnych utworów docierały tylko do tych, którzy szukali głębiej niż na głównych stronach portali informacyjnych, a wieści były krzepiące – skoro do nowego albumu potrzebny był dźwięk violi da gamba (zarejestrowany w roku 2003), to szykuje się coś specjalnego... Wspaniałym zaskoczeniem jest fakt, że spokojne, klimatyczne i nastrojowe kompozycje Kate Bush brzmią Anno Domini 2005 wyśmienicie. Starsza o dwanaście lat twórczyni The Red Shoes zabiera nas w podróż w nieznane, ale nie musimy zapinać pasów bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie – należy zająć miejsce w wygodnym fotelu.

Do odbioru Aerial potrzeba spokoju i skupienia. W codziennym pośpiechu duch tej muzyki niezauważenie ulatuje. Jej lekkość i świeżość podkreślają dyskretne aranżacje orkiestrowe opracowane tuż przed śmiercią przez dyrygującego London Metropolitan Orchestra Michaela Kamena. Sterylnie brzmiące talerze perkusji, balladowy fortepian i jedyne w swoim rodzaju falowanie głosu dopełniają atmosferę wysmakowanego muzycznego słuchowiska na temat zmian słonecznego światła i śpiewu ptaków. Kate Bush wyraża treść utworów w nowy dla nas, słuchaczy, sposób. Weźmy za przykład utwór Bertie nagrany z wykorzystaniem przywołanej wyżej voli da gamba, hymn miłości do dziecka ubrany w formę pieśni trubadurów. Ale słychać w nim to samo uwielbienie dla życia, jakie wyrażone wprost – I Love Life! – dramatycznie rozbrzmiewa w nagraniu Pull Out The Pin na płycie The Dreaming z 1982 roku.

Bertiego znajdujemy nie tylko w nagraniu o tym samym tytule. Trudno nie uśmiechnąć się na widok fotografii uroczego malca w słomkowym kapeluszu. I chociaż właśnie przed oczami mamy jeden z powodów dwunastoletniego milczenia Kate Bush, nie sposób żywić do chłopca urazy. Co więcej – trudno przecenić jego wkład w brzmienie całości. A że był nie tylko „zwykłym” natchnieniem, przekonuje nas jego mama, która umieściła Bertiego wśród osób, dzięki którym powstała płyta. I tak obok muzyków i współtwórców brzmienia stoi wyraźnie, że mały Bertie był – Słońcem!

Spotykamy też na Aerial dobrych znajomych z poprzednich albumów. Trudno, by było inaczej w przypadku osoby, która nie zaprasza do studia przypadkowych muzyków sesyjnych, przedkładając nad nich stare, sprawdzone muzyczne przyjaźnie. I chociaż fortepianowo-basowe dialogi między Kate Bush a Eberhardem Weberem nie dorównują tym z czasów Hounds Of Love, to nic strasznego się nie dzieje. Pomyślmy tylko, co by było, gdyby trzeba było uczciwie przyznać: „Ta płyta jest lepsza niż Hounds Of Love”! Przecież jedną z cech charakterystycznych Kate Bush jest to, że nagrywa różne albumy, a każdy z nich jest dla szanującego się fana piosenkarki swego rodzaju muzycznym końcem świata. Także i tym razem artystka wyznaczyła nową granicę na mapie naszych upodobań.

Płyta na dziś: Kate Bush "Aerial", EMI, 2005, Autor: Sebastian Cichoń
źródło: Polskie Radio Online

(3 lutego, 2006)


 

 
10 stycznia 2006 roku, poznaliśmy nominacje do tegorocznych nagród brytyjskiego rynku muzycznego Brit Awards.

Kate Bush otrzymała je w dwóch kategoriach: "Najlepsza brytyjska artystka solowa" oraz "Najlepszy brytyjski album".

Oprócz Kate, w pierwszej kategorii zostały również nominowane Charlotte Church, Katie Melua, KT Tunstall i Natasha Bedingfield. O statuetkę najlepszego brytyjskiego albumu, obok podwójnej płyty Kate "Aerial", ubiegają się również krążki "X&Y" Coldplay, "Demon Days" Gorillaz, "Back To Bedlam" James Blunt i "Employment" Kaiser Chiefs.
26 gala rozdania Brit Awards odbędzie się 15 lutego 2006 roku w londyńskim Earls Court. Wystąpią na niej Coldplay, Kanye West i Kaiser Chiefs, James Blunt, Kelly Clarkson i KT Tunstall.


Przypomnijmy, że statuetkę "najlepszej brytyjskiej artystki solowej" Kate Bush otrzymała po raz ostatni w 1987 roku...

(22 stycznia, 2006)


 

 

 

 
Zamilkła dwanaście lat temu. Po wydaniu znakomitej płyty The Red Shoes zupełnie zniknęła z pola widzenia. I tylko niewybredne brukowce czasami przypominały o Kate Bush rewelacjami na temat jej rzekomo kiepskiego zdrowia psychicznego.

Jestem bardzo silną osobą i myślę, że dlatego doprowadza mnie do wściekłości, kiedy czytam rzeczy w rodzaju: "Ona ma załamanie nerwowe" czy "Nie jest w pełni władz umysłowych". Pieprzcie się! – tak ostro po latach milczenia odpowiedziała wokalistka na owe doniesienia w wywiadzie dla miesięcznika "Mojo". Jedynym, jakiego udzieliła przy okazji promocji najnowszego dwupłytowego albumu Aerial.

Kiedy w 1978 roku dziennikarz zapytał ją, czy chce mieć dzieci, powiedziała: Odpowiedź na to pytanie brzmi pewnie: tak. Ale nie sądzę, abym była na to gotowa. Dla mnie posiadanie dzieci to naprawdę wielka odpowiedzialność, ponieważ oznacza, że u twojego boku jest ktoś zależny od ciebie, od twoich uczuć, od twoich informacji. Aż do osiągnięcia pewnego wieku, kiedy idzie do szkoły. Myślę, że matka powinna całkowicie poświecić się tej roli. Więc przez najbliższe lata nie jestem na to gotowa z powodu pracy. 

I faktycznie, aż do 1993 roku Kate bezgranicznie poświęcała się pracy. Wydała siedem płyt i zdobyła uznanie jako jedna z najoryginalniejszych wokalistek rockowych. W końcu jednak i ona postanowiła odpocząć, założyć rodzinę, urodzić dziecko. Nie przejmuję się wiekiem, ale znalazłam się w takim momencie, kiedy zaczyna do mnie docierać, że jest jeszcze kilka rzeczy, które chciałabym zrobić ze swoim życiem – wyznała wtedy dziennikarzowi magazynu "Q". Poświęciłam wiele czasu pracy i teraz chcę trochę odpocząć. W ciągu najbliższych kilku lat chcę wziąć trochę wolnego. I słowa dotrzymała. Wbrew sensacyjnym doniesieniom o wątłym stanie zdrowia raczej regenerowała siły w domowych pieleszach. Przez ostatnich dwanaście lat miałam przyjemność wieść normalne życie – opowiadała we wspomnianym wywiadzie dla "Mojo". To jest częścią tego, kim jestem. Pranie czy odkurzanie jest dla mnie rzeczą bardzo ważną. Nie chciałam stracić z tym kontaktu. Moi przyjaciele w show businessie nie wiedzą, czym jest zmywanie naczyń. Dla mnie to coś przerażającego. Ja chcę funkcjonować jak normalna istota ludzka.

Kate Bush stała się domatorką. I nie mogło to nie znaleźć odzwierciedlenia w nowych utworach. Bertie to nie tylko imię jej syna, ale też tytuł jemu dedykowanej piosenki, która znalazła się na Aerial. Z kolei w Mrs. Bartolozzi Kate wciela się w postać żony, która w refleksyjnym nastroju obserwuje, jak w jej nowej pralce przewracają się ubrania męża. Spodobał mi się ten prosty pomysł – wyjaśnia. Ubrania są bardzo ważnym elementem ludzkiego bytu. Wiesz, pozostałości skóry, zapach. Możesz położyć na podłodze t-shirt, parę dżinsów, parę skarpet i będziesz miał niemal osobę. Ktoś pomyśli, że popełniono tutaj morderstwo. Lubię tę dwuznaczność. Z kolei w A Coral Room przywołuje matkę, której śmierć wstrząsnęła nią i która także nie była bez wpływu na jej milczenie.

Dlaczego – poza tym, że poświęciła się życiu rodzinnemu – tak długo kazała nam czekać na rezultat tej przyjemności? Przede wszystkim dlatego, że jak sama o sobie mówi, jest perfekcjonistką. Poświęca wiele czasu szczegółom. Nawet takim z pozoru bez znaczenia. Wiele razy myślałam, że skończę album w tym roku, że powinien już się ukazać. Potem przez kilka lat myślałam, że nigdy tego nie zrobię. Gdybym mogła skończyć album szybciej, to bym to zrobiła. Wszystko jednak zabiera dużo czasu. Siedząc nad piosenkami na Aerial w końcu zdała sobie sprawę, że ma ich na tyle dużo, że nie wejdą na jedną płytę. Pomyślałam, że to może być miłe. Dwupłytowy album... To da ludziom coś, w co będą mogli się wgryzać...

Ostatecznie album, o którym sama artystka mówi, że jest to wydłużona wersja Hounds Of Love, podzielony został na dwie części. Pierwszą, zatytułowaną A Sea Of Honey, wypełniły oderwane piosenki. Drugą, A Sky Of Honey, tworzy całość. Przywykliśmy do nazywania tego konceptem. Bo jak to nazywać? Moja rock opera? To takie naiwne, czyż nie?

Być może właśnie z jej perfekcjonizmu wynika to, że dziś niezbyt przychylnie wypowiada się o swoich dawnych dziełach. Zapytana o Lionheart mówi: Naprawdę nie lubię mojej drugiej płyty. To nie jest to, co chciałam wyrazić. Był konflikt pomiędzy mną a producentem Andrew Powellem... Z kolei płytę The Dreaming nazywa zbyt gniewną. Nie oszczędza nawet poprzedniego albumu The Red Shoes, mówiąc o nim: Jest trochę za długi i dlatego trochę nudny. Tłumaczy się jednak: Poczułam, że moje płyty są rozczarowujące. Ale każda kolejna jest mniej rozczarowująca od poprzedniej. To była moja droga, aby stać się coraz lepszą. 

"Kate Bush: Nowa pralka. Jak stawać się coraz lepszą" 

Autor: Michał Kirmuć
Tekst w całości ukazał się w 35 numerze "Teraz Rocka" ze stycznia 2006 
Źródło: Onet.Pl

(20 stycznia, 2006)

 

 

 

 

 

 
Wyglądało na to, że Kate Bush znudziła się karierą muzyczną. Dwanaście lat bez najmniejszego znaku aktywności twórczej. Można było zwątpić w to, że jeszcze doczekamy się następczyni "The Red Shoes". A jednak. Co więcej doczekaliśmy się aż dwóch nowych płyt. Bo "Aerial" to album dwupłytowy, na który złożyły się cykle utworów zatytułowane "A Sea Of Honey" i "A Sky of Honey".

Przypadek Petera Gabriela pokazał, że warto czasami poczekać, że absolutne arcydzieła wymagają czasu. Czy tak samo miało być z Kate Bush?
Już podczas pierwszego przesłuchania "Aerial" nie miałem wątpliwości, że tak właśnie jest. Sama artystka porównuje swoje najnowsze dzieło do - przez wielu uważanej za najlepszą - płyty "Hounds of Love". Coś w tym jest. Z całą pewnością bliżej jej do niej, niż do bardziej dynamicznej i "piosenkowej" "The Red Shoes".

"Aerial" to album zdecydowanie klimatyczny. Pod tym kątem bliżej mu nawet do "The Sensual World". A to za sprawą takich utworów jak chociażby "Pi", oparty głównie na pulsującej partii klawiszy, opowiadający o człowieku kochającym liczby (zapewne zainspirowany przez film Darrena Aronofsky'ego). Co z kolei dało pani Bush pretekst, by w ramach refrenu wyśpiewać ciągi liczbowe. Dziwne? Nie w przypadku tej artystki. Kiedy indziej Kate kreuje bajkowy klimat za sprawą klawesynu czy skrzypiec. To "Bertie", utwór dedykowany synowi artystki (sprawcy jej milczenia i spełnienia zarazem). Jeszcze częściej słyszymy tylko aksamitny głos Kate i jej ukochany fortepian. Jak w pięknym, choć znowu nieco zaskakującym pod względem tekstowym "Mrs. Bartolozzi" (Kate wciela się w rolę pani domu, obserwującej piorące się ubrania ukochanego) czy "A Coral Room". Jednym z piękniejszych momentów pierwszej płyty jest trochę gabrielowski "Joanni", ozdobiony przepiękną partią orkiestry smyczkowej, którą jeszcze przed śmiercią zdążył zaaranżować i poprowadzić stały współpracownik artystki Michael Kamen.

Druga płyta, czyli "A Sky Of Honey", stanowi całość. Nie tylko pod względem muzycznym czy tekstowym, ale także całej oprawy dźwiękowej. Często pojawiają się trele ptaków (często "rozmawiających" z Kate). Słychać także głos dziecka. To oczywiście bohater piosenki "Bertie". Tutaj fortepian jest już obecny przez cały czas. Choć nie oznacza to, że nie zmienia się klimat. Delikatny "Sunset" rozwija się, by pod koniec zaskoczyć nas feerią radosnych dźwięków. W "Somewhere In Between", absolutnej perełce drugiej płyty, znowu muzykę uskrzydla orkiestra. Do tego przepiękna delikatna partia Hammonda (na którym gra Gary Brooker z Procol Harum) w finale i głos - chyba także Brookera - wspomagający Kate. Trudno się nie rozpłynąć w tych dźwiękach. No i absolutnie genialny, mocniejszy finał w postaci "Nocturnu" i utworu tytułowego, gdzie w końcu do głosu dochodzi bardziej rockowa gitara. 
Po takim finale nie sposób nie włączyć całości od nowa i zatopić się ponownie w dźwiękach wspaniałego singlowego "King Of The Mountain".

Chociaż mamy do czynienia z albumem dwupłytowym, materiał który przygotowała Kate nie przytłacza. Może także dlatego, że całość trwa około osiemdziesięciu minut. A to przecież nie tak znowu dużo. Zwłaszcza, że jest to osiemdziesiąt minut muzyki absolutnie przepięknej. Choć na "Aerial" zabrakło głosów Tria Bulgarka - będących charakterystycznym elementem ostatnich płyt wokalistki - a bardziej rytmiczne utwory stanowią tutaj rzadkość, to jednak album jest po prostu wspaniały. Czarowny, przesycony niesamowitą aurą.
Podobno na kolanach niezbyt wygodnie pisze się recenzje. To prawda. Ale jak tu inaczej godnie podejść do tego dzieła? Oj, warto było czekać.

MICHAŁ KIRMUĆ 
Teraz Rock, Nr 1 (35), styczeń 2006 

(18 stycznia, 2006)
 

 

13 października 2005 roku, tydzień przed premierą ukazania się komercyjnego singla Kate Bush "King of the Mountain", trafił do brytyjskich DJ-ów, wydany przez małą, niezależną wytwórnię XMIXER - 12" winylowy maxi-singiel z dwoma remixami do "King of the Mountain", promujący najnowszy album Kate "Aerial". Remiksów dokonał Grand Canyon, trwają ponad 7 minut każdy, a ich fragmentów możecie posłuchać TYLKO na Polskiej Stronie Kate Bush...

King of the Mountain (Kick Inside Remix) [mp3, 1:31, 56kbps/22kHz, mono, 624kb]
King of the Mountain (Cloudbusting Dub Mix) [mp3, 1:29, 56kbps/22kHz, mono, 614kb]

(7 stycznia, 2006)
 

 

10-go grudnia 2005 roku, w sobotę, odbył się na antenie radiowej Trójki kolejny, 12 TOP Wszech Czasów, który miał swoją premierę po raz pierwszy przed świętami Bożego Narodzenia w 1994 roku.
Z proponowanych nagrań Kate Bush ("Wuthering Heights", "Cloudbusting" i "Running Up That Hill"), żaden z utworów nie znalazł się w pierwszej setce zestawienia...
Wyjątkiem jest piosenka wspólnie wykonywana z Peterem Gabrielem "Don't Give Up", która w tym zestawieniu znalazła się na 64-tej pozycji... (w roku 2004 była na miejscu 70-tym, w 2003 była na miejscu 55, w 2002 na 69, w 2001 na 64, w 2000 na 75, w 1999 na 64, w 1998 na 79, w 1997 na 64 i w 1996 na 74-tym miejscu) ...
Zasady i głosowanie (można głosować maksymalnie na 20 utworów) na kolejny, 13 Top Wszech Czasów radiowej Trójki znajdują się klikając [
TUTAJ]. Pełne wyniki ostatniego i archiwalych zestawień Topu Wszech Czasów, znajdują się na internetowej stronie Trójki...

(3 stycznia, 2006)
 

 POPRZEDNIE NEWSY: 2005 2004 2003 2002